Wydmy dzisiaj otoczyły mój dom. Był to dzień , w którym o tej samej porze dawałam im pić, a one pochylając z wdzięczności swoje piaskowe głowy odchodziły gdzieś w stronę Oceanu. Dzisiaj postanowiłam zrobić inaczej. Chciałam żeby zostały u mnie na noc.
Tsoni nie wracał od trzech dni. Sprzedawał na targu pomarańcze Hieronima Boscha, które przypłynęły do portu wczoraj w nocy. Tsoni wyruszył tam, szlak na rozłożonej na podłodze mapie wyraźnie na to wskazywał. Najwyraźniej wydmy nie zastąpiły mu drogi. Położyły swoje piaszczyste głowy, a twarze skierowały w stronę Oceanu. Usychały z pragnienia, ale dzięki temu tej nocy nie byłam sama. Księżyc znowu przypominał pomarańczę.
Tsoni wysłał do mnie nowo narodzonego świetlika. Wiedział, że boję się zasypiać przy zgaszonym świetle.
Tsoni nie wracał od trzech dni. Sprzedawał na targu pomarańcze Hieronima Boscha, które przypłynęły do portu wczoraj w nocy. Tsoni wyruszył tam, szlak na rozłożonej na podłodze mapie wyraźnie na to wskazywał. Najwyraźniej wydmy nie zastąpiły mu drogi. Położyły swoje piaszczyste głowy, a twarze skierowały w stronę Oceanu. Usychały z pragnienia, ale dzięki temu tej nocy nie byłam sama. Księżyc znowu przypominał pomarańczę.
Tsoni wysłał do mnie nowo narodzonego świetlika. Wiedział, że boję się zasypiać przy zgaszonym świetle.