3 lutego 2009

[Słoiki]


Od Oceanu wiał przyjemny wiatr. Mieszał powietrze, elektryzował i rozwiewał moje myśli rozwieszone na sznurze.(Oprócz tego można było sobie wyobrażać, że coś się zmienia) Po ostatniej Porze Nocnych Deszczów należało je osuszyć przed zamknięciem w słoikach znalezionych kiedyś w morzu. Ocean nadał im doskonałe kształty. Był jak Demiurg rzeźbiący w szkle, które czasami kaleczyło Mu boskie palce. Wtedy na słoikach pozostawiał wąskie czerwone niteczki widoczne kiedy światło padało na szkło pod odpowiednim kątem. Czasami płakał z bólu, ze złością miażdżył szkło  rozsypując jego okruchy nad Ziemią. Niektóre z nich tworzyły gęste chmury gradu, który był tak ostry, że czasami potrafił przeciąć skórę. Wtedy ludziom krwawiły oczy , Demiurgowi krwawiły palce i ogólnie każdy bywał niezadowolony, nadęty, szczelnie zamknięty w sobie, nieprzemakalny.
Potem stwierdzono ,że Demiurg nie istnieje, co starannie udowodniono wszelkimi możliwymi sposobami, główny dowód na to zapisując w jednym wzorze , który był na tyle niezrozumiały, że każdy twierdził, że go rozumie. To tak jak w baśni Andersena, o królu i jego szatach.
Od kilku dni planowałam z Tsonim wyprawę w głąb Wyspy. Starannie przygotowywaliśmy mapy, kreśląc na nich planowaną trasę uzależnioną od ciągle zmieniającego się położenia wydm. Niektóre linie zatarły się.
Tsoni leżał na trawie. Cisza wokół nas potęgowała uczucie zupełnej pustki. Widzieliśmy wczoraj ludzi podążających w kierunku Oceanu i dobrze wiedzieliśmy, że nigdy ich już nie spotkamy.
Wzięłam do ręki kolorowe lusterko i małą plamką światła zaczęłam budzić Tsoniego. Trawa zaczęła cicho śpiewać, koniki polne schowane w szmacianych butach obudziły się pierwsze. Wyspa zaczynała pulsować. Dźwięk był jak sącząca się najpierw powoli, a potem coraz szybciej stróżka krwi, albo nowo narodzonej rzeki. Jakby coś się zaczynało i trwało w nieskończoność.
Tsoni odwrócił się powoli, wskazał wzrokiem Papierową Wieżę, spojrzałam w tym samym kierunku. Kobieta o imieniu Eleko znowu nie zapaliła w niej płomienia, który oświetlałby nam później drogę.
Wymagało to specjalnych umiejętności. Eleko była po prostu za stara i nie miała delikatnych rąk o długich i zgrabnych palcach. Kiedyś stojąc na wydmie zobaczyłam jak obejmuje Słońce. Pod jej dotykiem zamieniło się ono w okrągły i bardzo płaski, prawie przezroczysty świetlisty pieniążek.
Ponownie musieliśmy przełożyć naszą wyprawę.
Była za to szansa na to ,że myśl przez noc wyschną zupełnie, poczym rano zamknę je w słoikach.
-Śpij Tsoni...- Delikatnie zatopiłam palce w jego miękkich włosach, które przypomniały mi coś bardzo ważnego, co wydarzyło się kilka lat temu.
Trawa na dobre wplotła się w materiał jego koszuli, a jego powieki zamykały się powoli pod ciężarem jednej z moich myśli, o której nigdy nie powinien był się dowiedzieć. W jednym momencie zrozumiał ,że jutro też nie wyruszymy w głąb Wyspy. Teraz bał się tak samo jak ja.


http://pl.youtube.com/watch?v=KoYB5QZ_l2I



6 komentarzy:

  1. "Od Oceanu wiał przyjemny wiatr. Mieszał powietrze, elektryzował i rozwiewał moje myśli rozwieszone na sznurze.(Oprócz tego można było sobie wyobrażać, że coś się zmienia) Po ostatniej Porze Nocnych Deszczów należało je osuszyć przed zamknięciem w słoikach znalezionych kiedyś w morzu. Ocean nadał im doskonałe kształty."

    te linijki szumią oceanem


    "stwierdzono ,że Demiurg nie istnieje, co starannie udowodniono wszelkimi możliwymi sposobami, główny dowód na to zapisując w jednym wzorze , który był na tyle niezrozumiały, że każdy twierdził, że go rozumie."

    inne źródła podają, że w układzie cętek na grzbiecie lamparta jest zapisany dowód na istnienie...
    (źródła zbliżone do Borgesa)


    "Trawa zaczęła cicho śpiewać, koniki polne schowane w szmacianych butach obudziły się pierwsze. Wyspa zaczynała pulsować."

    http://www.antoranz.net/CURIOSA/ZBIOR7/C0711/20071128-QZE03028-slonecznik.HTM


    "Tsoni odwrócił się powoli, wskazał wzrokiem Papierową Wieżę, spojrzałam w tym samym kierunku. Kobieta o imieniu Eleko znowu nie zapaliła w niej płomienia, który oświetlałby nam później drogę."

    który miał oświetlić nam drogę


    "Kiedyś stojąc na wydmie zobaczyłam jak obejmuje Słońce. Pod jej dotykiem zamieniło się ono w okrągły i bardzo płaski, prawie przezroczysty świetlisty pieniążek."

    cudowne!

    ps. zacząłem się bać, twoja opowieść jest niezwykła

    niektóre linie zacierały się na bieżąco, kiedy tylko odwracaliśmy wzrok, gubiliśmy na zawsze- jakby się wydawało- wymyślony horyzont

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słuchaj Go :)) Słuchaj tylko siebie :)) Jest magicznie, jest tak, że nie mogę przestać czytać znów i znów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Wam. Nie wiem, czy mogę kogokolwiek zatrzymywać tu chociaż na chwilę i prosić ,żeby poświęcił mi swój cenny czas. Czuję się wtedy taka malutka.I to nie jest żadna udawana skromność, czy kokieteria. Moze ma to coś wspólnego ze wstydem, może nawet czerwienię się. Co do samego opowiadania Wam o sobie, to w jaki sposób to robię mógłby być z pewnością inny, ale naprawdę nie umiem jeszcze inaczej odbierać świata, nie umiem pisać o tym kierująć się jakąkolwiek logiką. Poszukuję Formy wyrażającej Treść, czasami nieporadnie,chaotycznie, czasami jakby wszystko uciekało i było dokładnie takie, jakie nie miało być.Oj, chyba się tłumaczę... jeszcze wyjdzie na to,że jestem Człowiekiem. Czasami tylko bywam- a wtedy też się boję. Bardzo boję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbowałam zasnąć kiedyś w rzepaku,bo ktos mi powiedział, że z tego snu można się już nie obudzić. Dlatego teraz często zadaję sobie pytanie: Czy życie jest snem ,z którego nigdy się nie obudziłam,czy zasnęłam tylko po to, by żyć dalej?

    OdpowiedzUsuń
  5. jeśli życie jest snem z którego nigdy się nie obudziłaś, to znaczy, że cały czas jesteś na polu rzepaku, to twój początek i koniec :P

    może żyjesz, by śnić- jak najpiękniej
    może śnisz, by unikać życia

    w obu przypadkach dobrze ci idzie, powyższy tekst (słoiki) jest na to dowodem

    liczy się tylko twórczość, reszta jest aneksem do umowy zawartej ze społeczeństwem

    ps. społeczeństwo to ci, którzy nigdy nie śnili na pustej plaży, w cieniu paieporowej wieży

    OdpowiedzUsuń
  6. mimo, że zaliczam sie do społeczeństwa :P, dostrzegam w tym, co piszesz, magię snu, której się boję. To, co piszesz wciąga jak ruchome piaski :))

    czy zycie jest snem? Ja tego nie wiem, bo kurczowo trzymam się myśli, że nie. Ale jeśli się mylę, to wszystko przecież jest możliwe ;))

    OdpowiedzUsuń